Ever
Alyson Noël
tłumaczenie: Dobromiła Jankowska
tytuł oryginału: Evermore
tytuł oryginału: Evermore
cykl: Nieśmiertelni tom 1
wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
data wydania: 10 lutego 2010
liczba stron: 297
kategoria: fantasy
wydawnictwo: Wydawnictwo Dolnośląskie
data wydania: 10 lutego 2010
liczba stron: 297
kategoria: fantasy
Moja ocena: 4/10
Pewnego dnia Ever traci siostrę, rodziców i psa w wypadku samochodowym, ona sama do szpitala trafiła w ciężkim stanie. Od tamtej pory jest medium. Przytłoczona problemami i przeszłością innych odgradza się od ludzi, trzyma się tylko ze swoją grupką przyjaciół, reszta szkoły uważa ją za dziwaczkę. Wszystko się zmienia gdy pojawia się tajemniczy Damien, który najwyraźniej ma obsesje na dawaniu dziewczynom kwiatów.
Pierwsza część była chyba najlepsza z całej sagi, ale to bynajmniej nie oznacza, że jest dobra. Gdy skończyłam ją czytać byłam strasznie zawiedziona, bo okazała się to kolejna nudna książka o miłości, pisana według takiego samego schematu jak mnóstwo innych.
Haven, przyjaciółka Ever, czasami mnie denerwowała, ale były momenty gdzie dziękowałam jej za to, że jest. Była to postać, która trochę ubarwiła tą książkę, ale jedna z tak mało znaczących postaci nie mogła sprawić, że bardziej będzie się ją lepiej czytało. Żałuję, że kupiłam całą serię, zmarnowałam pieniądze. Jest strasznie nudna i przewidywalna, nie polecam jej nikomu.
Kiedyś słyszałam, że nabyto prawa i nawet już trwają prace nad ekranizacją Ever, ale to było kilka lat temu i od tamtego czasu nie słyszałam żadnych informacji na ten temat.
Cytaty:
"Nie zawsze nazywano mnie wariatką. Kiedyś byłam normalną nastolatką. Taką, która chodzi na szkolne dyskoteki, kocha się w aktorach i uwielbia swoje blond włosy tak bardzo, że nie przyszłoby jej do głowy związywać je w kucyk i chować pod wielkim kapturem."
"Bo talentu nie można udawać."
"Wzruszam ramionami, myśląc sobie, że właśnie łamię podstawową zasadę: nigdy nie zapraszaj nieznajomych do domu – nawet jeśli nieznajomy jest (przypuszczalnie) twoim chłopakiem."
"- Byłem na przejażdżce, trochę surfowałem czekałem na dzwonek, żeby znów cię zobaczyć.
- Ale wiesz, że mogłeś po prostu przyjść do szkoły i wtedy nie musiałbyś na nic czekać?
- Zapamiętam to sobie – kończy z uśmiechem."
"- Bo pożegnania też kiepsko mi wychodzą - odpowiada, próbując się uśmiechnąć, nie robi to zupełnie nieprzekonująco. Widzisz, to już dwie rzeczy, których nie potrafię dobrze robić: kochać i mówić do widzenia ."
"Życie pełne jest zmian, wielkie mi odkrycie. I chyba właśnie o to w nim chodzi, prawda? Żeby dojrzewać, zmieniać się i podążać naprzód?"
"Jego ciemne, przeszywające oczy wciąż się we mnie wpatrują, a palce szukają blizny na mojej twarzy. Blizny na czole. Tej, którą chowam pod grzywką. Tej, o której nikt nie wie."
Pierwsza część była chyba najlepsza z całej sagi, ale to bynajmniej nie oznacza, że jest dobra. Gdy skończyłam ją czytać byłam strasznie zawiedziona, bo okazała się to kolejna nudna książka o miłości, pisana według takiego samego schematu jak mnóstwo innych.
Haven, przyjaciółka Ever, czasami mnie denerwowała, ale były momenty gdzie dziękowałam jej za to, że jest. Była to postać, która trochę ubarwiła tą książkę, ale jedna z tak mało znaczących postaci nie mogła sprawić, że bardziej będzie się ją lepiej czytało. Żałuję, że kupiłam całą serię, zmarnowałam pieniądze. Jest strasznie nudna i przewidywalna, nie polecam jej nikomu.
Kiedyś słyszałam, że nabyto prawa i nawet już trwają prace nad ekranizacją Ever, ale to było kilka lat temu i od tamtego czasu nie słyszałam żadnych informacji na ten temat.
Cytaty:
"Nie zawsze nazywano mnie wariatką. Kiedyś byłam normalną nastolatką. Taką, która chodzi na szkolne dyskoteki, kocha się w aktorach i uwielbia swoje blond włosy tak bardzo, że nie przyszłoby jej do głowy związywać je w kucyk i chować pod wielkim kapturem."
"Bo talentu nie można udawać."
"Wzruszam ramionami, myśląc sobie, że właśnie łamię podstawową zasadę: nigdy nie zapraszaj nieznajomych do domu – nawet jeśli nieznajomy jest (przypuszczalnie) twoim chłopakiem."
"- Byłem na przejażdżce, trochę surfowałem czekałem na dzwonek, żeby znów cię zobaczyć.
- Ale wiesz, że mogłeś po prostu przyjść do szkoły i wtedy nie musiałbyś na nic czekać?
- Zapamiętam to sobie – kończy z uśmiechem."
"- Bo pożegnania też kiepsko mi wychodzą - odpowiada, próbując się uśmiechnąć, nie robi to zupełnie nieprzekonująco. Widzisz, to już dwie rzeczy, których nie potrafię dobrze robić: kochać i mówić do widzenia ."
"Życie pełne jest zmian, wielkie mi odkrycie. I chyba właśnie o to w nim chodzi, prawda? Żeby dojrzewać, zmieniać się i podążać naprzód?"
"Jego ciemne, przeszywające oczy wciąż się we mnie wpatrują, a palce szukają blizny na mojej twarzy. Blizny na czole. Tej, którą chowam pod grzywką. Tej, o której nikt nie wie."
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz