Recenzja filmu "Kosogłos część 1"
Kiedy szłam do kina miałam pewne obawy, mimo że przeniesienie na ekran poprzedniej części trylogii Igrzysk Śmierci wyszła Francis'owi Lawrence'owi wprost genialnie. Być może te wątpliwości pojawiły ponieważ ostatnia część trylogii Suzanne Collins była bez wątpienia moją ulubioną.
Tak więc po serii reklam trwających ponad 25 minut, rozpoczął się seans.
I po dość krótkim czasie okazało się, że moje wszelakie obawy są bezpodstawne. Film był naprawdę świetny i trudno się w nim dopatrzyć jakichkolwiek negatywów.
Dystrykty. Przyznaję, że ma początku byłam w szoku kiedy zobaczyłam Dystrykt 13, czytając książkę wyobrażałam go sobie jako mniejszy i biedniejszy, z czasem się jednak przyzwyczaiłam i podobało mi się to jak go przedstawił na ekranie reżyser.
Za to nawet w najśmielszych marzeniach nie wyobrażałam tak sobie Dystryktu 12. Cały Dystrykt zrównany z ziemią a wszędzie pełno czątek spalonych ludzi, i choć była to nieco ponura scena, zrobiła na mnie wrażenie.
I choć nie trwało to długo wizyta w Dystrykcie 8 była ciekawym momentem. Wizytę Katniss w szpitalu wyobrażałam sobie jako nieco dłuższą, ale i tak było świetnie, zwłaszcza późniejszy atak ze strony Kapitolu.
Broń i technologia. Byłam ciekawa jak w filmie zostanie przectawiona nowa broń Katniss i tróząb zaprojektowane przez Beetee'ego. Pod tym względem trochę się zawiodłam bo przez cały film Finnick nie miał broni w ręce, a Katniss zazwyczaj trzymała łuk, ale prawie w ogóle go nie używała. Mam nadzieję, że w drugiej części Kosogłosa będzie można częściej ją zobaczyć jak z niego strzela. Jak zawsze w przypadku Igrzysk zachwycał mnie postęp technologii, mimo że ta część nie miała jej do zaprezentowania tyle co poprzednie.
Bohaterowie. Bardzo pozytywnie mnie zaskoczyła Elizabeth Banks. Bałam się jak filmowa Effie odnajdzie się w Dystrykcie 13, ale przekonałam się, że zupełnie niepotrzebnie się przejmowałam. Była niesamowita, pokazała pazur i mimo, że znalazła się w ciężkiej sytuacji i w towarzystwie zupełnie obcych ludzi, nie traciła pewności siebie, typowego dla niej humoru. Posunę się nawet do twierdzenia, że w tej części ekranizacji była najlepsza ze wszystkich bohaterów. A tak nawiasem mówiąc to zauważyłam, że Kosogłos część 1 to była pierwsza okazja by ci, którzy nie czytali książki, poznali nazwisko Effie.
Długo wyczekiwałam, ale było warto by wkońcu doczekać się wkroczenia Haymitch'a. Zarówno trzeźwy jak i nie jest świetny, zciętym językiem, poczuciem humoru i odpowiedzią na wszystko. Moim zdaniem nikt inny niż Woody Harrelson nie byłby w stanie tak świenie odegrać tej postaci, świetnie się w nią wczuwa. Nie potrafiłabym wyobrazić sobie kogoś innego w tej roli.
Kolejną postacią, która pozytywnie mnie zaskoczyła była Prim. W tej części już nie była małą dziewczynką, którą trzeba ratować z opresji. Teraz jest silna i wspiera Katniss jak potrafi.
Natalie Dormer znam tylko z Gry o Tron i przez to kojarzyła mi się tylko z postacią, którą grała w serialu. Wydaje mi się, że w miarę dobrze odegrała swoją rolę, jednak moim zdaniem do niej nie pasuje.
Było za mało scen z Finnickiem co było dla mnie dużym rozczarowaniem bo bardzo lubię tego bohatera. No i jak już wcześniej wspominałam nie miał przez cały film ani razu broni w ręce więc już nawet nie wspominam o jej użyciu.
Wielkim rozczarowaniem była dla mnie Coin, była zbyt łagodna i miła, zwłaszcza dla Katniss. Spodziewałam się niemal wrogości, a tu nie wykazuje jakiś negatywnych emocji w stosunku do głównej bohaterki.
Mimo że nie przepadam za Peetą (zarówno w książce jak i w filmie), w tej części mi się podobał, podobnie jak Prim nie przypomiał już zagubionego dziecka. Najlepiej jednak się sprawdził gdy ostrzegł mieszkańców Dystryktu 13 o ataku Kapitolu.
Ciekawe było ukazanie buntu w dystryktach, zwłaszcza to gdy wspinali się na drzewa.
Reżyser tak jak z poprzednią częścią trzymał się książki i pomimo, że nie znam jej na pamięć rozpoznałam kilka cytatów, choć pewnie było ich więcej.
Jestem zła, że zakończenie kolejnej sagi jest rozbite na dwie części filmów, moim zdaniem Harry'ego Pottera i Insygnia Śmierci mogli spokojnie zostawić w jednej części, ale cóż, tzw. skok na kase. Ale i tak pewnie pójdę za rok na filmowe zakończenie Igrzysk Śmierci. Jednak liczę, że wtedy naprawią kilka błędów popełnionych w tej części; więcej broni i jej zastosowania, entuzjazmu Finnicka i (nareszcie!) Johanny.
Kosogłos część 1 kończy się po tym jak odbijają Johannę,Annie i Peetę, a Katniss dowiaduje się co się stało temu ostatniemu gdy przebywał w Kapitolu.
Podsumowując film jest świetny i nie mam mu zbyt wiele do zarzucenia. Z chęcią poszłabym na niego jeszcze raz, a tych, którzy jeszcze nie byli serdecznie zachęcam :D
Zdjęcia z filmu:
Zwiastun:
U mnie też pojawiła się recenzja tego filmu :) Moim zdaniem był świetny i idealnie dopracowany.
OdpowiedzUsuń